O specyficznej komunikacji w związku.

Dziś postanowiłam sobie odpuścić pisanie czegokolwiek co nawiązywałoby do mojej pracy, chociaż jest to kopalnia pomysłów. System edukacji i wychowania w naszym kraju to rzeka śmiechem i łzami płynąca… Postanowiłam napisać kilka słów o czymś, co dopiero niedawno w pełni sobie uświadomiłam, a co mnie niezwykle bawi i sprawia, że czuję się dobrze tu, gdzie jestem.

Pochlipywanie niedzielnego rosołu.

– Dobre, dobre, tak dobre, że aż dostałam kataru. W zasadzie to dlaczego zawsze robimy rosół a na rosole pomidorowa ewentualnie ogórkowa? Przecież jest tyle innych zup! A tak w ogóle, to ciągle jemy to samo, czemu nie poszukamy ciekawszych przepisów?

-Jak to dlaczego? Bo wiesz, co my jesteśmy…

-Jesteśmy ciule.*

Gdy wychodzimy w góry i wybieramy sobie daremną trasę-jesteśmy ciule; gdy jedziemy na zakupy z przygotowaną listą, a nie kupimy tego co najważniejsze-jesteśmy ciule. Gdy wszystkie siatki na zakupy zostały w domu-jesteśmy ciule. I takich przykładów można by mnożyć.

„Jesteśmy ciule” to hasło rozbrajająco prześmiewcze na nasze codzienne małe i duże sprawy. Ostatnio próbowałam sobie przypomnieć od kiedy zaczęliśmy go używać i jak daleko sięgnęłam pamięcią, to nie znalazłam tego punktu zwrotnego. Zawsze używamy tego stwierdzenia o sobie w liczbie mnogiej, nigdy żadne z nas nie używa obraźliwych czy wulgarnych określeń w stosunku do drugiej osoby, nawet w żartach, ale to że „jesteśmy ciule”, to jest ok, oboje się na to godzimy, bo oboje w tym tkwimy.

Od pewnego czasu niezwykle doceniam ten specyficzny język, którym posługuję się z moim Z., że każde z nas wie o czym myśli i co chce zakomunikować druga połówka, chociaż osoba przysłuchująca się naszej rozmowie mogłaby stwierdzić, że pleciemy głupoty trzy po trzy. Ja myślę, że taki „tajny” język między dwojgiem ludzi niezależnie od łączącej ich relacji, to fantastyczna sprawa. Poczucie, że tylko my rozumiemy o co w tym chodzi, bardzo wzmacnia więź. Jestem ciekawa jak będzie dalej ewoluował nasz język. Porozmyślam sobie o tym pijąc modżajto z przepisu mojego małżonka 😉

Dodaj komentarz