34 lata i udar.

Mój małżonek w sobotni wieczór przeszedł udar niedokrwienny mózgu. Przeżywam czarną noc duszy i boję się, tak jak chyba jeszcze nigdy wcześniej…

Sobotni wieczór, po godzinie 18, wyszłam z łazienki a przed drzwiami stał Z. drżąc i mówiąc mi, że potwornie boli go głowa z lewej strony i czuje niedowład prawej ręki i nogi. W ułamku sekund złapałam telefon i zadzwoniłam na 112, po 15 minutach przyjechało pogotowie. Uwierzcie mi, to było najdłuższe 15 minut mojego życia. Zabrali go na SOR, pojechałam tam z jego rodzicami, po 3 godzinach oczekiwania sanitariusz wyszedł z informacją, że muszą go zostawić w szpitalu do dalszej diagnostyki. Noc i wczorajszy dzień spędził na oddziale intensywnej terapii, ale był cały czas przytomny. Dzięki szybkiej reakcji i podaniu kroplówek w ciągu kilku godzin ustąpił paraliż, a do rana przeszedł ból głowy. Teraz przechodzi szereg badań od angiografii, rezonansu, po przezprzełykowe echo serca, ponieważ nie jest znana przyczyna udaru.

Udar w wieku 34 lat… Nie wiem jak to opisać, bo czuję się przerażona i przybita bezradnością. Cała sytuacja jeszcze dobitniej pokazała mi, że nie możemy być pewni ani minuty swojego życia i życia bliskich nam osób. Z. wcześniej czuł się dobrze, wchodząc do łazienki nie sądziłam, że w ciągu tych kilku minut stanie się coś takiego. Pamiętam jak jeszcze w listopadzie w ręce wpadł mi artykuł o niesamowitej skali udarów wśród młodych ludzi, kilka dni później sama miałam epizod najprawdopodobniej udarowy zlokalizowany w okolicach prawego oka, ale skończyło się tylko na chwilowym ale bardzo intensywnym bólu i pogorszeniu wzroku. Po szeregu badań lekarz zalecił profilaktykę w kierunku zakrzepicy. Nigdy bym nie sądziła, że to dziadostwo uderzy w mojego męża.

W całej historii jest też wątek dotyczący szóstego zmysłu… Otóż na początku grudnia miałam sen, w którym Z. dostał zawał, a ja go reanimowałam w domu, kolejnej nocy Z. miał sen o tym, że miał zawał. Od tamtego czasu i on i ja byliśmy dziwnie niespokojni. Kiedy nagle z dnia na dzień zakomunikował mi, że zmienia pracę, bo za wszelką cenę chce być w domu codziennie, to oprócz radości, pojawiła się myśl, że on jest jakiś dziwny, „nieswój” i za tą nagłą decyzją kryje się coś głębszego. W sobotni poranek po przebudzeniu mąż zapytał mnie, co mi się śniło bo długo wołałam go przez sen po imieniu, myślał, że coś się stało, ale gdy się zorientował, że nie kontaktuję, to stwierdził, że to tylko gadanie przez sen. Normalnie nie mówię przez sen, już nie wspominając o wykrzykiwaniu głośno i wyraźnie pojedynczych słów. Tej samej nocy, moja mama i mama Z. miały niepokojące sny dotyczące jego osoby. Mam wrażenie, że my wszyscy połączeni wspólną niewidzialną nicią czuliśmy podprogowo od jakiegoś czasu, że coś się zbliża, że wydarzy się coś złego. I stało się.

Uważam, że są w życiu każdego człowieka sytuacje, które muszą się wydarzyć czy tego chce czy nie, nieważne czy czegoś unika, dba o siebie, próbuje się konserwować, chronić talizmanami od wszelkiego zła tego świata. Los człowieka nie jest przesądzony, ale pewne ważne doświadczenia już tak. Staram się myśleć o tym, że to wszystko to lekcja, bardzo nieprzyjemna i trudna, lecz potrzebna. Potrzebna, żeby na nowo przewartościować swoje życie, docenić ludzi którzy są z nami, cieszyć się tym co mamy, bo nic nie jest nam dane na wieczność.

Ze łzami w oczach i ściśniętym wciąż gardłem próbuję sklecić ten wpis, licząc na to, że może upuszczę z siebie trochę stresu, ale nijak mi to nie wychodzi. Dopóki mój mąż, nie pojawi się z powrotem przy mnie, w naszym domu, nie będę spokojna. Samotność w domu podczas jego delegacji była czymś zupełnie innym, niż samotność przyprawiona niepokojem i bezradnością tak jak teraz.

13 szczęśliwych lat razem, liczę na o wiele więcej.

Trzymajcie proszę kciuki za nas i dbajcie o swoich bliskich, nie zostawiajcie ważnych słów i gestów na jutro, bo nie wiemy nawet co będzie za kilka minut. Doceniajcie każdy dzień.

8 uwag do wpisu “34 lata i udar.

  1. Sny bardzo często podpowiadają nam, mniej lub bardziej symbolicznie, że coś złego może się wydarzyć. Ja i moja mama zawsze widzimy w snach jakieś ostrzeżenia. U was też sporo osób przewidziało bieg wydarzeń.
    Wyjdę teraz na jakiegoś płaskoziemca, ale co mi tam. W moim małym mieście w Polsce pracuje w aptece dziewczyna w prawie moim wieku (30lat), przeszła trzy szczepienia, koronę, albo i dwie, po czym dostała zawału serca. Okazało się, że po takim natężeniu ilości ,,korony” w krwioobiegu, zrobiła jej się dziura w sercu. Dopiero pani profesor z Warszawy znalazła przyczynę i skierowała ją na operację. Myślę, że zawały i udary wśród młodych to pokłosie pandemii- stresu, izolacji i korony samej w sobie. Siadły nam te najmniejsze naczynka krwionośne i zaczynają nam wysiadać narządy podłączone do tych najmniejszych naczynek, np oczy.
    Życzę zdrowia dla męża. Jest jeszcze młody, da radę się zregenerować po tym wszystkim. Ile przy tym strachu, to niestety się nie cofnie, ale udar w tym wieku to na szczęście nie wyrok, dojdzie do siebie. I tego wam życzę.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Dziękuję za słowa wsparcia. Z mężem już lepiej, ale wyobraź sobie, że okazało się, że przyczyną udaru była dziura w sercu i skrzeplina, która się tam zrobiła i powędrowała do mózgu. Tak jak to opisałaś w przypadku tej dziewczyny. Na koniec lutego będzie miał zabieg zamykania tej dziurki, określanej jako PFO.

      Polubienie

  2. Całe życie gonimy za nie wiadomo czym, a zapominamy o tym co ważne. Dla mnie takim „udarem ” był wypadek drogowy. Przewartościował świat. Dał do myślenia. Pokazał co ważne.
    Jestem z Tobą myślami. Jakbyś chciała pogadać, pożalić się, popłakać- pisz. Mail na moim blogu.

    Polubione przez 1 osoba

  3. Trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia. Jestem pewien, że wszystko będzie dobrze i wkrótce znów będziecie razem w domu.

    Również myślę, że pewne sytuacje pojawiają się na na naszej drodze, abyśmy przewartościowali nasze życie, wyciągnęli wnioski i stawali się lepszymi wersjami samych siebie. Również czegoś podobnego doświadczyłem wiele lat temu. Nie wiedziałem, czy się wykaraskam i czy będę w stanie normalnie żyć. Udało się! Wyciągnąłem wnioski, staram cieszyć się życiem, doceniam te ‚małe rzeczy’ i tłumaczę innym, że położenie, w którym obecnie się znajdujemy to już wielki dar.

    Jeszcze raz – głowa do góry! Jestem pewien, że Twój małżonek to silny facet, który wyjdzie z całej tej sytuacji jeszcze twardszy!

    Pozdrawiam!

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz